Wątek napisany pod wpływem chwili, jako że skupiamy tu entuzjastów modelu to ciekaw jestem Waszych ewentualnych odpowiedzi.
Robiąc przelewy za części, transport z USA i inne potrzebne do realizacji opisanego przeze mnie w galerii projektu, chwyciło mnie poczucie porażki - ilość pieniędzy wydana od zakupu tego samochodu do dnia dzisiejszego, każdego zdrowo myślącego zmusiłaby do refleksji i zastanowienia się nad zasadnością trzymania tego pojazdu.
Trawiony wewnętrznie negatywnymi uczuciami, musiałem skorzystać z Legendy by skoczyć w kilka miejsc.
Otwiera się drzwi 21 letniego samochodu, czerwona lampka w drzwiach wita blaskiem, podawaczka pasów robi miejsce by wygodnie zając pozycję za kierownicą.
Start silnika, wyjazd z osiedlowej drogi na DTŚ, stary dobry Bruce Springsteen w radiu ( dokładnie ten link) - o gustach muzycznych się nie dyskutuje, w Legendzie najlepiej dla mnie brzmią hity '90, '80 -
- po km spokojnej jazdy, widząc osiągniętą temp, luz na drodze, czas na kickdown ...
I magia, auto wyrywa do przodu wgniatając w fotel, kierownica precyzyjnie przenosi najdrobniejsze korekty, przeciążenia w zakrętach wprowadzają atmosferę rodem z toru - banan na twarzy pojawia się sam.
Dużo samochodów miałem okazję prowadzić, v6, v8 największy, o sportowym zacięciu i tych normalnych - i w żadnym nie czułem tak ogromnej satysfakcji z każdego pokonanego km jak w KA8.
I jak go tu nie kochać...
Za co Wy lubicie swoje Legendy, co jest tym "magicznym" elementem który sprawił, że w pewnym okresie (bo co niektórzy już nie mają ) zdecydowaliście się na przygodę z super Legend
Robiąc przelewy za części, transport z USA i inne potrzebne do realizacji opisanego przeze mnie w galerii projektu, chwyciło mnie poczucie porażki - ilość pieniędzy wydana od zakupu tego samochodu do dnia dzisiejszego, każdego zdrowo myślącego zmusiłaby do refleksji i zastanowienia się nad zasadnością trzymania tego pojazdu.
Trawiony wewnętrznie negatywnymi uczuciami, musiałem skorzystać z Legendy by skoczyć w kilka miejsc.
Otwiera się drzwi 21 letniego samochodu, czerwona lampka w drzwiach wita blaskiem, podawaczka pasów robi miejsce by wygodnie zając pozycję za kierownicą.
Start silnika, wyjazd z osiedlowej drogi na DTŚ, stary dobry Bruce Springsteen w radiu ( dokładnie ten link) - o gustach muzycznych się nie dyskutuje, w Legendzie najlepiej dla mnie brzmią hity '90, '80 -
- po km spokojnej jazdy, widząc osiągniętą temp, luz na drodze, czas na kickdown ...
I magia, auto wyrywa do przodu wgniatając w fotel, kierownica precyzyjnie przenosi najdrobniejsze korekty, przeciążenia w zakrętach wprowadzają atmosferę rodem z toru - banan na twarzy pojawia się sam.
Dużo samochodów miałem okazję prowadzić, v6, v8 największy, o sportowym zacięciu i tych normalnych - i w żadnym nie czułem tak ogromnej satysfakcji z każdego pokonanego km jak w KA8.
I jak go tu nie kochać...
Za co Wy lubicie swoje Legendy, co jest tym "magicznym" elementem który sprawił, że w pewnym okresie (bo co niektórzy już nie mają ) zdecydowaliście się na przygodę z super Legend