10-30-2018, 4:34
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-31-2018, 6:52 przez jkb.bukowski@gmail.com.
Powód edycji: Zmiana statusu pojazdu
)
Nie mam możliwości przejechania się Legendą. Jutro ze szwagrem wybieramy się do Wrocławia obejrzeć właśnie tą z aukcji.
W sumie nie mam parcia na kupno już teraz, ale miło by było jakby się udało.
I właśnie skoro ręce opadają jeśli chodzi o części to proszę powiedzcie jak to możliwe, że do Civic'a 25 letniego części jest tyle, że można nimi zasypać stadion narodowy, a do Legenda już nie jest tak różowo.
Jak to jeździć?
Co do sprężyn to znalazłem sprężyny na www.czesciauto24.pl. Nie wiem jakiej jakości no ale są. Gorzej z amortyzatorami. Przeguby zewnętrze i wewnętrzne też mają.
I takie mnie naszło pytanie. Ani w USA ani w JAPANII nie mają dostępnych części, które u nas nie występują?
Byłem, zobaczyłem i zakupiłem.
Pojechałem ze szwagrem, który może nie jest Hondowskim ekspertem, ale lubi samochody i dość dokładnie wszystko ogląda. Na parkingu podziemnym okazało się, że Honda wygląda ładnie. I to z zewnątrz jak i wewnątrz. Kierownica nie wytarta. Tak samo gałka zmiany biegów. Nic nie porwane i nie poprzecierane.
Wziąłem właściciela na przejażdżkę, ale że ja się nie czułem na siłach prowadzić tego potwora to on jechał. Rozgrzaliśmy silnik i poprosiłem aby dał mu trochę jechać, aby szły biegi do góry. Nic nie szarpało i nie rzucało. Żadnych niepokojących odgłosów w skrzyni.
Po tej imprezie pojechaliśmy na stację diagnostyczną. Jako, że była kolejka mieliśmy sporo czasu, aby w słoneczku pooglądać sprzęt. Zajrzałem do bagażnika i pod wykładziny. Nic nie prostowane, i nic nie spawane. Ogólnie ok. Ale żeby nie było pięknie, za pięknie. Moją uwagę zwróciło dziwne zaprószenie, jakby ktoś podkładem w spraju przez omyłkę psiknął, które schodziło po przetarciu palcem. Na łączeniu tylnej klapy z nadwoziem jakby pasta tempo. Pomyślałem polerka i na dodatek, żle umyta. Na lakierze kilka wtrąceń i zamalowany kurz. Ale wizualnie powiedzmy 5-.
Pora na diagnostę... Tylko zobaczył wóz i mówi, że lakierowane było na pewno. Właściciel, a w sumie zięć zmarłego właściciela nie przeczy i mówi, że możliwe, bo teść był lekarz i do tego pedant, i że nie zdziwi się jakby faktycznie lakier był odświeżony.
1. Test spalin - ok
2. Hamulce - żylety (tył świeżo zrobiony)
3. Amortyzatory przód około 78%
4. Amortyzatory tył około 80%
5. Wahacze pordzewiałe powierzchniowo i do odświeżenia
6. Gumy przód - na wahaczu lewym z przodu do wymiany
7. Łącznik stabilizatora - ten sam wachacz (słychać jak puka)
8. Miernik lakieru:
a) maska: powłoka średnio 240um - malowane (szpachli brak)
b) dach: powłoka oryginalna
c) klapa tył: powłoka oryginalna
d) lewy bok: powłoka średnio 240um - malowana (szpachli brak)
e) prawy bok: podobnie jak lewy
9. Spocony silnik od dołu - myślę, że któraś z uszczelek
10. Spocona skrzynia - chyba uszczelka miski olejowej
11. Poziom oleju w silniku - ok. Olej bursztynowy, nowy
12. Poziom oleju w skrzyni - ok. Kolor jasno czerwony, ale do wymiany, bo nie ma potwierdzenia kiedy był robiony.
13. Pozostałe płyny ok.
14. Poszycie podwozia. Śladów rdzy nie ma. Ładnie zakonserwowane i to nie wczoraj, bo konserwacja zakurzona i sucha.
Diagnosta polecił mi kupić twierdząc, że jeszcze nim pojeżdżę. Po zastanowieniu się i rozmowie ze szwagrem postanowiłem kupić samochód. Z 12k PLN zaproponowałem 10,5k PLN i sprzedający nawet się nie targował. Przyznał się, że jego dolną granicą było 10k, bo teściowa po śmierci męża nie ma za bardzo z czego żyć, bo nigdzie nie pracowała. No trudno 500PLN w plecy :-).
Historia wydaje się prawdziwa, bo właściciel już nieżyjący rocznik '49, a dokumenty jasno wskazują, że samochód jest spadkiem po zmarłym Panu X. Dostałem od sprzedającego dokumenty spadkowe z nazwiskiem żony i córki zmarłego, bo spadek przeszedł po połowie na nie. Jego prośbą jest tylko to bym mu je oddał, bo to są oryginały i jeszcze mogą mu się przydać. Obiecałem dostarczyć osobiście. Taka to historia.
I jeszcze jedno...w samochodzie jest dołożony alarm. Mam jedynie nadzieję, że nie ingeruje zbytnio w elektrykę samochodu, bo ponoć montowany przez znajomego pod domem. Ale jego działanie jest dla mnie nie do przyjęcia. Przy rozbrojeniu alarmu i otwarciu drzwi po 20s auto gaśnie i migają kierunki (syrena nie działa, bo odłączona). Wyłączenie tego gówna to jakaś magia, bo udało mi się przez przypadek i nie wiem jak to robić:-). Będzie demontowane.
W sumie nie mam parcia na kupno już teraz, ale miło by było jakby się udało.
I właśnie skoro ręce opadają jeśli chodzi o części to proszę powiedzcie jak to możliwe, że do Civic'a 25 letniego części jest tyle, że można nimi zasypać stadion narodowy, a do Legenda już nie jest tak różowo.
Jak to jeździć?
Co do sprężyn to znalazłem sprężyny na www.czesciauto24.pl. Nie wiem jakiej jakości no ale są. Gorzej z amortyzatorami. Przeguby zewnętrze i wewnętrzne też mają.
I takie mnie naszło pytanie. Ani w USA ani w JAPANII nie mają dostępnych części, które u nas nie występują?
Byłem, zobaczyłem i zakupiłem.
Pojechałem ze szwagrem, który może nie jest Hondowskim ekspertem, ale lubi samochody i dość dokładnie wszystko ogląda. Na parkingu podziemnym okazało się, że Honda wygląda ładnie. I to z zewnątrz jak i wewnątrz. Kierownica nie wytarta. Tak samo gałka zmiany biegów. Nic nie porwane i nie poprzecierane.
Wziąłem właściciela na przejażdżkę, ale że ja się nie czułem na siłach prowadzić tego potwora to on jechał. Rozgrzaliśmy silnik i poprosiłem aby dał mu trochę jechać, aby szły biegi do góry. Nic nie szarpało i nie rzucało. Żadnych niepokojących odgłosów w skrzyni.
Po tej imprezie pojechaliśmy na stację diagnostyczną. Jako, że była kolejka mieliśmy sporo czasu, aby w słoneczku pooglądać sprzęt. Zajrzałem do bagażnika i pod wykładziny. Nic nie prostowane, i nic nie spawane. Ogólnie ok. Ale żeby nie było pięknie, za pięknie. Moją uwagę zwróciło dziwne zaprószenie, jakby ktoś podkładem w spraju przez omyłkę psiknął, które schodziło po przetarciu palcem. Na łączeniu tylnej klapy z nadwoziem jakby pasta tempo. Pomyślałem polerka i na dodatek, żle umyta. Na lakierze kilka wtrąceń i zamalowany kurz. Ale wizualnie powiedzmy 5-.
Pora na diagnostę... Tylko zobaczył wóz i mówi, że lakierowane było na pewno. Właściciel, a w sumie zięć zmarłego właściciela nie przeczy i mówi, że możliwe, bo teść był lekarz i do tego pedant, i że nie zdziwi się jakby faktycznie lakier był odświeżony.
1. Test spalin - ok
2. Hamulce - żylety (tył świeżo zrobiony)
3. Amortyzatory przód około 78%
4. Amortyzatory tył około 80%
5. Wahacze pordzewiałe powierzchniowo i do odświeżenia
6. Gumy przód - na wahaczu lewym z przodu do wymiany
7. Łącznik stabilizatora - ten sam wachacz (słychać jak puka)
8. Miernik lakieru:
a) maska: powłoka średnio 240um - malowane (szpachli brak)
b) dach: powłoka oryginalna
c) klapa tył: powłoka oryginalna
d) lewy bok: powłoka średnio 240um - malowana (szpachli brak)
e) prawy bok: podobnie jak lewy
9. Spocony silnik od dołu - myślę, że któraś z uszczelek
10. Spocona skrzynia - chyba uszczelka miski olejowej
11. Poziom oleju w silniku - ok. Olej bursztynowy, nowy
12. Poziom oleju w skrzyni - ok. Kolor jasno czerwony, ale do wymiany, bo nie ma potwierdzenia kiedy był robiony.
13. Pozostałe płyny ok.
14. Poszycie podwozia. Śladów rdzy nie ma. Ładnie zakonserwowane i to nie wczoraj, bo konserwacja zakurzona i sucha.
Diagnosta polecił mi kupić twierdząc, że jeszcze nim pojeżdżę. Po zastanowieniu się i rozmowie ze szwagrem postanowiłem kupić samochód. Z 12k PLN zaproponowałem 10,5k PLN i sprzedający nawet się nie targował. Przyznał się, że jego dolną granicą było 10k, bo teściowa po śmierci męża nie ma za bardzo z czego żyć, bo nigdzie nie pracowała. No trudno 500PLN w plecy :-).
Historia wydaje się prawdziwa, bo właściciel już nieżyjący rocznik '49, a dokumenty jasno wskazują, że samochód jest spadkiem po zmarłym Panu X. Dostałem od sprzedającego dokumenty spadkowe z nazwiskiem żony i córki zmarłego, bo spadek przeszedł po połowie na nie. Jego prośbą jest tylko to bym mu je oddał, bo to są oryginały i jeszcze mogą mu się przydać. Obiecałem dostarczyć osobiście. Taka to historia.
I jeszcze jedno...w samochodzie jest dołożony alarm. Mam jedynie nadzieję, że nie ingeruje zbytnio w elektrykę samochodu, bo ponoć montowany przez znajomego pod domem. Ale jego działanie jest dla mnie nie do przyjęcia. Przy rozbrojeniu alarmu i otwarciu drzwi po 20s auto gaśnie i migają kierunki (syrena nie działa, bo odłączona). Wyłączenie tego gówna to jakaś magia, bo udało mi się przez przypadek i nie wiem jak to robić:-). Będzie demontowane.