07-09-2009, 6:23
Jako ze rodzinka nam się powiększyła, od jakiegoś czasu poszukiwałem odpowiedniego pojazdu który pozwoli przemieszczać się w miarę bezproblemowo w pelnym rynsztunku i będzie miał jaja opcji było kilka, jadna dziwniejsza od drugiej, ale to osobna historia. To co w rezultacie kupiłem zawdzięczam wyłącznie dwóm osobom - Stoskowi i Maxkowowi. Stosek kilka miesięcy zasiał w mojej podświadomości ziarnko tego auta które gdzieś tam sobie powoli kiełkowało. A to co zrobil Maciek, kwalifikuje się do specjalnego Orderu Władzy Ludowej Zadzwonilem do niego popytać o silnik Lexa LS400 bo jeździ SC 400 a to ten sam motor, a on jakoś luźno w rozmowie napomknął czy nie zastanawiałem się nad Legendem KA7, bo jeśli nie to powinienem, bo u nich pojawił się w końcu na sprzedaż egzemplarz który zainteresowani tematem znali od dawna. To co zrobił później to już w ogóle wielka sprawa. Bo ja kiedy zobaczyłem w necie kilka fotek jak to auto może wyglądać, oczywiście zdecydowałem się na zakup, problem był tylko taki ze auto stało w Swarzędzu, ja siedzialem w Gdańsku, a po Legenda już jechał zdecydowany kupiec Poprosiłem Maxa żeby wplacil facetowi zaliczkę bo ja napewno chcę to auto i jutro wsiadam w pociąg i jadę po nie, Maciek pojechał do faceta, wyłożył mu sprawę, typ powiedział ze albo cała kasa na stół, albo auto zabierze drugi kupiec, więc Maciek wiele się nie zastanawiając pojechał do banku, wypłacił własne pieniądze i... kupił mi auto bez zadnych gwarancji, bez kwitów, wystarczyło mu moje słowo żeby bez mrugnięcia okiem położył na stół pieniądze za nie swój samochód... Brak słów na podziękowania za taki postępek, to cudownie że są jeszcze tacy ludzie... Maćku, chcę Ci jeszcze raz podziękować najmocniej jak potrafię za to co zrobiłeś, za gościnę i za wszystko Trochę przydługa ta opowieść, ale musiałem podziękować bo gdyby nie te wydarzenia to nie miałbym tego auta. Wracając do sedna - ten egzemplarz przeczy wszelkim twierdzeniom że cuda się nie zdarzają, że to czy tamto jest niemożliwe i ze takie auta nie istnieją, otoż istnieją, trza tylko mieć trochę farta żeby je zdobyć.
Legend w wersji czterodrzwiowej (KA7) rok 1992, 262 tysiące przebiegu, serwisowany do samiutkiego końca, ale nie serwisowany tak zwyczajnie, właściciel który miał ją przez ostatnie 12 lat, człowiek dość majętny, jeździł z KAŻDĄ pierdołą do ASO, wyłącznie do jednego i wyłącznie jeden człowiek zajmował się tym autem, a jakby tego było mało, nie był to pierwszy lepszy mechanior, tylko niejaki pan Jaromi (chyba tak się to pisze), człowiek znany większości serwisom Hondy w kraju, podobno kiedy ktoś gdzieś w kraju ma problem nie do przeskoczenia i już wszyscy rozkładają ręce, w Aso Karlik dzwoni telefon i proszą o rozmowę z ww panem, który słucha i na końcu mówi że trzeba zrobić to i tamto tak i tak i pa no więc teraz ten pan jest już szefem jakiegoś tam działu, ale gdy przyjeżdżal pan Kazimierz, pan Jaromi wychodził zza biurka, zakładał białe rękawiczki i robił co miał zrobić, wszystko osobiście. Skutek tych działań jest taki że auto jest w ABSOLUTNIE IDEALNYM stanie. Każda naprawa i wymiana czegokolwiek jest udokumentowana fakturami i mało tego - zanotowana w specjalnym notesie który pan Kazimierz prowadził i w którym zapisywał co w aucie kiedy i jak zostało lub ma zostać wymienione, jak również wiele złotych myśli które później sfotografuję i umieszczę w tym temacie, bo jak to napiszę to i tak nie uwierzycie ja z Maćkiem płakałem po prostu ze smiechu mimo tego że facet miał spoooro kasy to nie zaniedbywał żadnego, nawet najdrobniejszego szczegółu, możecie mi wierzyć że warto kupić samochód po takim psychopacie img]
Legend w wersji czterodrzwiowej (KA7) rok 1992, 262 tysiące przebiegu, serwisowany do samiutkiego końca, ale nie serwisowany tak zwyczajnie, właściciel który miał ją przez ostatnie 12 lat, człowiek dość majętny, jeździł z KAŻDĄ pierdołą do ASO, wyłącznie do jednego i wyłącznie jeden człowiek zajmował się tym autem, a jakby tego było mało, nie był to pierwszy lepszy mechanior, tylko niejaki pan Jaromi (chyba tak się to pisze), człowiek znany większości serwisom Hondy w kraju, podobno kiedy ktoś gdzieś w kraju ma problem nie do przeskoczenia i już wszyscy rozkładają ręce, w Aso Karlik dzwoni telefon i proszą o rozmowę z ww panem, który słucha i na końcu mówi że trzeba zrobić to i tamto tak i tak i pa no więc teraz ten pan jest już szefem jakiegoś tam działu, ale gdy przyjeżdżal pan Kazimierz, pan Jaromi wychodził zza biurka, zakładał białe rękawiczki i robił co miał zrobić, wszystko osobiście. Skutek tych działań jest taki że auto jest w ABSOLUTNIE IDEALNYM stanie. Każda naprawa i wymiana czegokolwiek jest udokumentowana fakturami i mało tego - zanotowana w specjalnym notesie który pan Kazimierz prowadził i w którym zapisywał co w aucie kiedy i jak zostało lub ma zostać wymienione, jak również wiele złotych myśli które później sfotografuję i umieszczę w tym temacie, bo jak to napiszę to i tak nie uwierzycie ja z Maćkiem płakałem po prostu ze smiechu mimo tego że facet miał spoooro kasy to nie zaniedbywał żadnego, nawet najdrobniejszego szczegółu, możecie mi wierzyć że warto kupić samochód po takim psychopacie img]