Odgrzewam starego kotleta w postaci tego tematu ale nadal jestem na etapie poszukiwania KB1 (bądź Accorda) i jako że nie mam żadnych problemów technicznych czy obsługowych o które mógłbym bezpośrednio zapytać stwierdziłem że lepiej się dokleić gdzieś z pytaniem niż zakładać nowy temat zaśmiecając forum. A od strony 14 tego tematu rozpoczęła się dyskusja nawiązująca do pracy automatu więc do tego właśnie piję.
Do napisania tego posta nakłoniło mnie doświadczenie z przed kilku dni. Podobnie jak autor tematu ja również od zawsze woziłem się manualami. Przez to doświadczenie z automatami było dosłownie zerowe, aż do teraz. Co prawda była to stosunkowo krótka przejażdżka ale dała jakiś pogląd na sprawę chodź nawyki z manuala trochę przeszkadzały. Jednak o ile sama jazda była faktycznie wygodna o tyle podczas jazdy w korku jedna rzecz doprowadzała mnie wręcz do szału. A mianowicie (jako że było to auto z podobnych lat co KB1 i nie posiadło np. funkcji „auto hold”) konieczność trzymania nogi na hamulcu gdy stałem w korku przy załączonym trybie D. Ja wiem że większość z was jest już tak zapewne do tego przyzwyczajona że nawet o tym nie myślicie ale dla mnie to jest mordęga. Bo jeżdżąc od zawsze manualem, to co prawda w korku muszę się namachać - sprzęgło, jedynka, gaz, hamulec, sprzęgło, jedynka, gaz , hamulec itd., ale w momencie gdy dojeżdżając do poprzedzającego auta czy linii zatrzymania, wiedzę że chwilę (minuta, dwie albo i dłużej) będę czekał na możliwość kontynuowania jazdy to wciskam sprzęgło, wrzucam luzik
(oczywiście panując nad hamulcem – tego chyba nie muszę pisać) i spokojnie sobie stoję. Jeżeli jest równo i auto nie toczy się to nawet nie ma potrzeby wciskać tego hamulca a jeżeli coś delikatnie się podtacza to 2- 3-4 zęby (zależy jak dobry ręczny) na ręcznym podciągnę i czekam z luźnymi stopami na podłodze.
Tymczasem w automacie trzeba pilnować tego hamulca co mi normalnie przeszkadzało. Jeżdżąc na co dzień chociażby z dzieciakami to na takim postoju coś zawsze jest że trzeba się do nich odwrócić coś dostać albo inne pierdoły i akrobacje które przy konieczności trzymania nogi na hamulcu dodatkowo mogą być dla minie denerwujące.
Oczywiście oczytałem się trochę o skrzyniach w różnych artykułach no i na tym forum w tym temacie też, i tu na stronie 14 rozpoczęła się krótka dyskusja o tym co należy wrzucać na postoju a czego nie. Niektórzy twierdzą że można wrzucać luz N inni sugerują P a jeszcze inni piszą że wachlowanie co chwilę pomiędzy N i D jest niezdrowe dla skrzyni. I tu nadmienię że tą trzecią wersję potwierdza wiele artykułów o automatach gdzie często jest napisane że takie wachlowanie prowadzi do gwałtownych spadków ciśnienia oleju w skrzyni i dodatkowo powoduje szybsze zużywanie się tarczek sprzęgłowych – cokolwiek by to nie znaczyło bo się nie znam. Jednocześnie wszędzie piszą że wrzucanie na N i P też nie jest wskazane. Więc zostaje ten nieszczęsny hamulec.
I tak sobie luźno myślę: wyjeżdżając z mojego osiedla do najbliższej większe krzyżówki mam jakieś 800-900 metrów. Światła w tym miejscu są bezkolizyjne ale cała sekwencja ich zmiany trwa ponad dwie minuty. W godzinach szczytu, nim doczołgam się do tych świateł zatrzymam się pewnie z 10 razy (jak nie więcej) bo przepustowość jest mizerna plus ociąganie co niektórych kierujących. To wszystko sprawia że jadąc taki automatem mam w sumie co najmniej 20 minut trzymania nogi na hamulcu. Dla mnie to Makabra. Po prostu niewygoda. Wiem że mnie wyśmiejecie ale ten drobny niuansik strasznie mnie wnerwiał przy zapoznawaniu z automatem.
Zatem czy jest jakaś alternatywa żeby przy dłuższych postojach np. w korku mając zapięte przełożenie D (tak aby zgodnie z zaleceniami nie wachlować przełożeniami) nie musieć trzymać tego nożnego lub jak kto woli roboczego hamulca? Jedynie co mi do głowy przychodzi to wcisnąć hamulec awaryjny. Ale czy to zadziała? A jeżeli tak to czy stosując taką metodę nic się nie zepsuje?
Oczywiście na razie pytam na wyrost, teoretycznie bo wciąż poszukuje wozidła.
Tak, tak może to banalne i śmieszne ale po prostu nie jeździłem wcześniej automatem więc pytam. Gdzie jak nie tu
?